Fryderyk Jagiellończyk (urodzony w Krakowie 27 kwietnia 1468 roku, zmarł w Krakowie 14 marca 1503 roku) herb

Syn Kazimierza IV Jagiellończyka króla Polski, wielkiego księcia Litwy i Elżbiety Habsburżanki, córki Albrechta II Habsburga króla Niemiec, arcyksięcia Austrii.

Z Bożej łaski i Stolicy Apostolskiej Arcybiskup Gnieźnieński, Legat Urodzony, Prymas i pierwszy Książę Korony Polskiej.

Biskup krakowski i książe siewierski został wybrany 19 kwietnia 1488 roku, 2 maja 1488 roku został potwierdzony przez Stolicę Apostolską, 24 marca 1493 roku został wyświęcony na księdza. 20 września 1493 roku został wyniesiony do godności kardynała i został 23 września 1493 roku kardynałem-diakonem Kościoła Santa Lucia w Septisolio. 2 października 1493 roku został mianowany arcybiskupem gnieźnieńskim i prymasem Polski, wyświęcony 22 grudnia 1493 roku. Interrex od 17 czerwca do 12 grudnia 1501 roku. Przewodniczący Senatu. Proklamował siebie opiekunem i gubernatorem Królestwa (locum tenens regni). Za zgodą Stolicy Apostolskiej rządził archidiecezją gnieźnieńską i diecezją krakowską.

Był dziewiątym dzieckiem króla Kazimierza Jagiellończyka i Elżbiety Rakuszanki. Od małego przeznaczony do stanu duchownego szybko osiągnął najwyższe godności kościelne w Polsce. Ojciec sprowadził dla niego najlepszych wychowawców z Janem Długoszem, Filipem Kallimachem i Stanisławem Szydłowieckim na czele. W wieku 20 lat został biskupem krakowskim, a 5 lat później arcybiskupem metropolitą gnieźnieńskim.

Gdy ojciec polecił go na biskupstwo krakowskie, młody Fryderyk nie miał jeszcze święceń kapłańskich. Dla króla nie była to jednak żadna przeszkoda. Tak wszystko zorganizował, że w ciągu kilku dni syn przyjął niższe święcenia kapłańskie, a po niespełna 2 tygodniach otrzymał prekonizację papieską.

Po śmierci biskupa Jana Rzeszewskiego, został wybrany przez kapitułę krakowską biskupem krakowskim. Przyjął wówczas cztery niższe święcenia duchowne. 2 maja 1488 roku wybór został potwierdzony przez papieża. Ojciec dążył do zapewnienia mu także biskupstwa warmińskiego, jednak kapituła warmińska ubiegła króla, wybierając w 1489 roku Łukasza Watzenrodego.

Działał na rzecz objęcia w 1492 roku tronu polskiego Jana I Obrachta i w 1501 roku Aleksandra I wielkiego księstwa litewskiego, co wzmocniło unię polsko-litewską.

"W czwartek, dnia dwudziestego siódmego kwietnia po godzinie szesnastej, Elżbieta królowa w zamku krakowskim wydała dziewiątym połogiem na świat szóstego syna, który w kościele krakowskim przyjął chrzest z rąk Jana biskupa krakowskiego, w niedzielę dnia ósmego maja i na usilne prośby Protazyusza, biskupa ołomunieckiego, który go trzymał do chrztu nazwany został Fryderykiem".

Tak o narodzinach królewicza pisał pod rokiem 1468 Jan Długosz. W identyczny sposób opisane jest to w Katalogu arcybiskupów gnieźnieńskich.

Fakt, iż Fryderyk był najmłodszym z synów Kazimierza Jagiellończyka przesądził właściwie już na początku o jego dalszej drodze życia.

Pomimo dalekosiężnych planów dynastycznych Kazimierza Jagiellończyka było mało prawdopodobne, aby szóstemu z kolei synowi udało się zapewnić świecki tron. Wypadało, więc zatroszczyć się o osadzenie Fryderyka na którejś z najważniejszych katedr. Król dzięki swojej pozycji wobec hierarchów kościoła mógł zapewnić swojemu synowi wspaniałą karierę duchowną. Kazimierzowi Jagiellończykowi zależało na osadzeniu syna najpierw na biskupstwie krakowskim, potem warmińskim z dwóch głównych powodów. Po pierwsze chodziło o zapewnienie należytej pozycji członkowi dynastii panującej a po drugie o utrzymanie wpływu na politykę hierarchów kościoła. Oddanie ważnego biskupstwa przedstawicielowi dynastii mogło zapewnić harmonijne współpracowanie tronu i kościoła.

Po śmierci biskupa krakowskiego Jana Rzeszowskiego 28 lutego 1488 roku, kapituła dokonała elekcji na krakowski stolec biskupi królewicza Fryderyka. Wybór dokonany 13 kwietnia był jednogłośny.

Podkreślano, że został dokonany pod wpływem nagłego natchnienia bożego, bez żadnych nacisków i w całkowitej swobodzie. Fryderyk miał wtedy dwadzieścia lat. Elekt kapituły nie miał żadnych święceń ani wymaganego przez prawo kanoniczne wieku trzydziestu lat. Stolicy Apostolskiej pozostawiono potwierdzenie tej wolnej i nieprzymuszonej woli. Taki zgodny wybór syna królewskiego przez kapitułę krakowską nie będzie się dziwił, jeśli przypomnimy sobie krótko politykę Kazimierza Jagiellończyka względem obsady stolic biskupich. Pozycja biskupa była zbyt ważna, aby sprawa obsady tego stanowiska pozostawała tylko w gestii kapituły. Na stolicach biskupich powinny zasiadać osoby obdarzane przez władcę zaufaniem, które miały wykonywać posłusznie wolę monarchy. Powierzenie komuś bogatej katedry stanowiło wspaniałą zapłatę za dotychczasową wierną służbę. Osoby niemiłe królowi można było natomiast ukarać przeniesieniem na biskupstwo mniej dochodowe i mniej prestiżowe. Biskupi byli doradcami królewskimi, współtwórcami polityki swojego monarchy i wykonawcami ich woli. Już na początku panowania Kazimierza Jagiellończyka okazało się, że jedynie osoby cieszące się poparciem królewskim mogą liczyć na osiągnięcie wyższych godności kościelnych. Dysponowanie stolicami biskupimi uznawał wyłącznie jemu przysługujące prawo. Po śmierci Wincentego Kota w 1448 roku katedrę gnieźnieńską otrzymał kandydat królewski Władysław Oporowski. Rok później biskupstwo kujawskie dostał Jan Gruszczyński. Papież Marcin V w 1451 roku mianował wtedy na to stanowisko

Mikołaja Lasockiego, ale król nie dopuścił go do Włocławka. Po jego śmierci papież uległ Kazimierzowi i prekonizował Gruszczyńskiego.

Do pierwszego ostrego konfliktu między królem a papieżem doszło na tle obsady biskupstwa warmińskiego. Kapituła warmińska wybrała w 1457 roku na swojego biskupa kardynała Eneasza Sylwiusza Piccolominiego, którego zatwierdził papież Kalikst III. Wyboru tego nie zaakceptował jednak Kazimierz i nie dopuścił go do rządu w Warmii. Tak stanowcza postawa monarchy zmusiła kapitułę do ponownego wyboru, tym razem sprzyjającego Polsce Pawła Legendorfa. Ponownie do otwartej walki doszło dziesięć lat później, w 1467 roku, również na tle obsady diecezji warmińskiej.

Kapituła wybrała Mikołaja Tungena, popieranego przez wielkiego mistrza krzyżackiego Henryka Reuss von Plauen i króla węgierskiego Macieja Korwina. Fryderyk Jagiellończyk tego wyboru nie uznał i mianował biskupem Wincentego Kiełbasę. Tym samym "wojna popia", która rozgorzała miała charakter międzynarodowy. Zakończyła się jednak porażką Mikołaja, który otrzymał, co prawda zgodę króla na objęcie biskupstwa, ale najpierw musiał ukorzyć się przed królem i złożyć mu hołd na sejmie w Piotrkowie w 1479 roku.

Kolejny konflikt króla z papieżem toczył się o obsadzenie biskupstwa krakowskiego po śmierci Tomasza Strzempińskiego w 1460 roku. Warto zaznaczyć, że na Stolicy Piotrowej zasiadał od 1458 roku niedoszły biskup warmiński, Pius II. Spór ten w najbardziej wyrazisty sposób pokazuje z jaką stanowczością i konsekwencją walczył Jagiellończyk o prawo do decydowania o wyborze biskupów. Pius II mianował nowym biskupem krakowskim bawiącego właśnie w Rzymie proboszcza gnieźnieńskiego i krakowskiego Jakuba z Sienna. Kapituła wybrała natomiast na swojego biskupa Jana Lutka z Brzezia. Zaledwie kilku kanoników poparło kandydata królewskiego Jana Gruszczyńskiego, biskupa kujawskiego. Jednak Jan Lutek widząc, że nie ma poparcia królewskiego dobrowolnie zrzekł się katedry krakowskiej, za co Kazimierz ofiarował mu diecezję kujawską. Do Krakowa przybył jednak z Rzymu Jakub z Sienna i po konsekracji objął katedrę krakowską. To wywołało bardzo ostrą reakcję króla. Nakazał pozbawić wszelkich dóbr kanoników, którzy nie poparli Gruszczyńskiego. Wysłał, także posłów Jana Rytwiańskiego i Macieja z Raciąża do Rzymu. Papież pozostał jednak nieugięty. Zagroził królowi klątwą i zapewniał, że jeśli będzie czynił Jakubowi z Sienna dalsze przeszkody, to wyłączy diecezję krakowską spod władzy arcybiskupa gnieźnieńskiego i uzależni bezpośrednio od Stolicy Apostolskiej. Do Polski został wysłany legat papieski Hieronim, arcybiskup kreteński, który miał między innymi załagodzić w 1461 roku ten konflikt. Poinformował on króla, że papież nie może unieważnić wyboru biskupa bez zgody samego Jakuba z Sienna. Kazimierz, według słów Długosza miał stwierdzić, że prędzej królestwo upadnie, niż on Sienneńskiego do posiadania biskupstwa dopuści. Ostatecznie sprawę pozostawiono do rozstrzygnięcia na sejmie piotrkowskim w styczniu 1463 roku. W umówionym dniu stawiły się obie strony. Legatowi nie udało się nakłonić króla do ustępstwa.

Ostatecznie Jakub musiał dobrowolnie zrezygnować w zamian za zadośćuczynienie finansowe. Wtedy dopiero nowemu poselstwu udało się wyjednać zgodę Piusa II na prekonizację Gruszczyńskiego na biskupstwo krakowskie i Jana Lutka na biskupstwo kujawskie. W następnym roku Kazimierz polecił kapitule włocławskiej po Janie Lutku wybrać Sienneńskiego. Ostatecznie, aby wynagrodzić mu krzywdy wyniósł go na archikatedrę gnieźnieńską w 1473 roku.

Wskutek tak zdecydowanej postawy Kazimierza Jagiellończyka kapituły utraciły prawo do wolnego wyboru biskupów. Od tej pory zadanie ich zostało ograniczone w zasadzie do zatwierdzenia nominata królewskiego i poinformowania papieża o odbytej elekcji. Trzeba tu zaznaczyć, że w odniesieniu do biskupstwa krakowskiego od początku epoki jagiellońskiej nie zdarzył się wypadek, aby katedrę wawelską posiadł kandydat, który by nie był wyznaczony przez króla. Taka polityka musiała być de facto zaakceptowana przez papiestwo. Pius II nie odważył się przecież zrealizować swoich gróźb względem Kazimierza Jagiellończyka. Wiele czynników spowodowało obniżenie powagi Stolicy Apostolskiej w XV wieku: niewola awiniońska, schizma zachodnia, mnogość obediencji i walki papieży z antypapieżami oraz spory koncyliarystów z kurialistami. Do tego dochodziły zatargi z głównymi państwami ówczesnego chrześcijaństwa: Francją, Niemcami, Anglią. Szczególnie Francja od zakończenia niewoli awiniońskiej zajmowała niechętne stanowisko wobec papiestwa. Propagowano tam idee wolności kościoła gallikańskiego, a w 1438 roku wydano Sankcję pragmatyczną. Była to podstawa francuskiego cezaropapizmu. Uznano wyższość soboru, ograniczono annaty i rezerwacje papieskie oraz zniesiono prawo apelacji do Rzymu.

W takiej sytuacji papiestwo nie mogło sobie pozwolić na utratę wpływów w państwach jagiellońskich i musiało zaakceptować tak silną pozycję władcy względem kościoła. W Rzymie musiano się obawiać, aby Fryderyk nie zbliżył się do Husytyzmu

Poza tym plany pozyskania Kazimierza do planowanej przez Innocentego VIII krucjaty antytureckiej, w której to właśnie państwa jagiellońskie miały być jednym z najważniejszych filarów musiały doprowadzić do ustępstw papieża względem obsady stanowisk kościelnych w Polsce.

27 czerwca 1487 roku, Innocenty VIII udzielił królowi prawa do obsadzania godności kościelnych przy sześciu kościołach katedralnych. Ten krótki rys charakteryzujący pozycję Jagiellończyka względem hierarchów kościoła pozwala wyjaśnić, dlaczego sam akt wyboru Fryderyka na stołeczne biskupstwo przebiegł tak łatwo i został niezwłocznie uznany przez papieża. Można przypuszczać, że zabiegi mające na celu wyniesienie królewicza na katedrę były prowadzone jeszcze przez jego poprzednika, Jana Rzeszowskiego. Te działania miały iść w dwóch kierunkach. Pierwszy dotyczył starań o uległość kapituły, drugi o przychylność papieża. Po jego śmierci na kapitułę wpływ wywierać mieli Jan Baruchowski i Arnolf z Mirzyńca. Podkreślano także rolę królowej Elżbiety, która popierała gorąco sprawę syna i spotykała się z kanonikami w celu przekonania ich, że kandydatura jej syna jest najlepsza.

W Rzymie działał natomiast od roku 1487 poseł królewski, prepozyt łęczycki Andrzej Róża Boryszewski. Został tam wysłany 8 października i powiadomił Innocentego VIII o woli królewskiej osadzenia Fryderyka na biskupstwie krakowskim. Papież prekonizował królewicza 2 maja 1488 roku. Wszystko zostało tak opracowane, aby wyglądało na akt dobrej woli papieża przez nikogo nieprzymuszonego. Zostało to podkreślone w liście dziękczynnym skierowanym do Innocentego. W tym samym liście Kazimierz zaznacza, że spodziewa się godności kardynalskiej dla Fryderyka. O przychylnym stanowisku papieża do Jagiellonów świadczą także dwie kolejne bulle wydane w lecie 1488 roku. W pierwszej pochodzącej z 12 lipca Innocenty VIII rozszerza odpusty i łaski na tych wszystkich, którzy przyczynią się do powodzenia akcji antytureckiej Kazimierza na terenie Polski, Niemiec, Danii, Szwecji i Norwegii.

W drugiej bulli, noszącej datę 27 sierpnia, skierowanej do Fryderyka papież przyznał nowemu biskupowi prawo nadawania beneficjów kościelnych w diecezji krakowskiej. Był to ukłon w stronę kapituły krakowskiej.

Niewątpliwie takie sprawne załatwienie sprawy było w dużej mierze zasługą królewskiego posła Boryszewskiego, który później zostanie wynagrodzony za wierną służbę Jagiellonom arcybiskupstwem lwowskim a następnie gnieźnieńskim.

Fryderyk w czasie elekcji przebywał u boku ojca w Piotrkowie na sejmie, podczas którego Kazimierz Jagiellończyk miał potwierdzić prawa i przywileje wielkopolskie. Na wieść o wyborze kapituły Fryderyk przyjął cztery niższe święcenia 20 kwietnia z rąk biskupa poznańskiego, Uriela Górki.

Następnego dnia przyjął delegację kapituły i wyraził zgodę na objęcie katedry. Julian Bartoszewicz zauważył, że całe "widowisko", które odbyło się w Piotrkowie wywołało ogromną ciekawość i przyciągnęło prawdziwe tłumy. Pierwszy, bowiem raz na Wawelu miał zasiąść niedojrzały biskup.

Kapituła na mocy prowizji papieskiej przyjęła swojego nowego biskupa 24 stycznia 1489 roku. Fryderyk objął rządy w diecezji, ale z powodu braku wyższych święceń nie mógł oficjalnie tytułować się biskupem. W dokumentach używał urzędowego tytuły Electus confirmatus.

Plan Kazimierza Jagiellończyka osadzenia swego najmłodszego syna na stołecznym biskupstwie zakończył się całkowitym powodzeniem. Król nie zamierzał jednak poprzestać na powierzeniu synowi tylko jednej katedry. Planował osadzić Fryderyk także na biskupstwie warmińskim. Był to drugi i ostatni plan odnośnie do Fryderyka realizowany bardzo konsekwentnie przez Jagiellończyka. Wyniesienie członka dynastii panującej na stolicę warmińską było bardzo istotne dla lepszego zespolenia Prus Królewskich z Koroną. Istniał także jeszcze jeden powód, dla którego król chciał oddać Warmię Fryderykowi. Przypuszczano, że w przyszłości uda się połączyć biskupstwo warmińskie ze stanowiskiem Wielkiego Mistrza Zakonu Krzyżackiego. Przedstawiciel tak potężnego domu, jakim był dom jagielloński świetnie się do tych planów nadawał. Wymieniając przyczyny, z powodu, których podjęto tak energiczne i zdecydowane kroki w celu opanowania diecezji warmińskiej nie należy lekceważyć jakże aspektu materialnego. Biskupstwo to złączone ze świeckim księstwem przedstawiało się niezwykle atrakcyjnie, zwłaszcza, gdy będziemy pamiętać o ciągłych kłopotach finansowych Kazimierza Jagiellończyka. Zamiarów królewskich, dotyczących Warmii, które miały doprowadzić do otwartego konfliktu z Rzymem nie dało się ukryć.

Jeszcze za życia Mikołaja Tungena obawiano się, aby katedra warmińska nie dostała się w ręce kogoś spoza Prus. Plany królewskie spowodowały zdecydowany sprzeciw w Prusach i w Zakonie. W wyniku interwencji podjętej przez Mikołaja Tungena w Rzymie udało się nakłonić papieża do wyłączenia 4 marca 1488 roku Warmii spośród sześciu katedr, w których uprzednio zezwolił Kazimierzowi na mianowanie duchownych.

Zatem do walki o diecezję przygotowywano się jeszcze za życia urzędującego biskupa.

Mikołaj Tungen zmarł 14 lutego 1489 roku. Kapituła bojąc się interwencji Jagiellończyka dokonała niezwłocznie wyboru nowego biskupa Łukasza Watzenrode. Elekcja, która odbyła się 19 lutego była jednogłośna. Z aktem elekcyjnym wysłano do Rzymu Balcera Skotfischa i Andrzeja de Cletz.

W tym samym czasie wyruszył do Stolicy Apostolskiej poseł Jagiellończyka, Jan Brandys, który miał za zadanie doręczyć list królewski z 2 marca, proszący papieża o przekazanie następstwa w diecezji warmińskiej królewiczowi Fryderykowi. Argumentowano to koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa krajowi.

Jednakże zabiegi dyplomatyczne zwolenników Watzenrodego były bardziej skuteczne. 18 maja Innocenty VIII prekonizował Łukasza, który właśnie bawił w Rzymie biskupem warmińskim.

Starania o przyznanie diecezji warmińskiej Fryderykowi prowadzono nie tylko w Rzymie. Kazimierz Jagiellończyka wysłał także swoich posłów od kapituły warmińskiej. Spotkanie takie odbyło się 2 kwietnia w Braniewie.

Posłowie czynili wyrzuty kapitule, że wyborem osoby niemiłej królowi postąpiła wbrew treści i literze traktatu piotrkowskiego. Oświadczyli, wprost, że Kazimierz nie zaakceptuje nikogo innego jak tylko swojego syna na biskupstwie warmińskim. Kanonicy wtedy wysunęli argument, że Fryderyk nie może być biskupem Warmii gdyż nie ma indygenatu pruskiego. Posłowie królewscy zarzut ten szybko odparli twierdząc, że taki argument jest nielogiczny. Nie można bowiem o brak indygenatu pruskiego posądzać człowieka, którego ojciec nosi tytuł pana i dziedzica Prus.

Mimo to kapituła widząc, że ma silne poparcie papieża i Zakonu Krzyżackiego pozostała przy swoim wcześniejszym wyborze. Sprawa ta była ogromnej wagi. Świadczy o tym fakt, iż nabrała ona rozmachu międzynarodowego. Sprawę Fryderyka w Rzymie popierali również Habsburgowie oraz król czeski, Władysław Jagiellończyk. Cesarz Fryderyk III swoją interwencję w sprawie biskupa krakowskiego motywował koniecznością przywrócenia w Warmii porządku i uczynienia z tego kraju silnego bastionu przeciwko Turkom. Na prośbę Władysława czeskiego interweniowali także arcyksiążę Zygmunt Tyrolski i król rzymski Maksymilian.

Przeciwnicy Fryderyka argumentowali, że król polski nie może narzucać swojego kandydata, gdyż Warmia podlega konkordatowi niemieckiemu. Ostatecznie ten argument zwyciężył, choć początkowo jak Brandys informował króla sprawa Fryderyka stała całkiem nieźle. Być może dla tego rozgoryczenie był tym większe. Wyraziło się ono w liście Kazimierza do Innocentego datowanym 26 lipca 1489 roku.

Pośród wielu zarzutów stawianych papieżowi w niezwykle ostrej formie pojawiły się oskarżenia o niedotrzymywanie dawanych przez ojca świętego obietnic, popieranie wrogów Polski i przyczynianie się do wybuchu wojny domowej. Kazimierz zakomunikował papieżowi, że wysłanie posłów do Rzymu na organizowany przez Innocentego kongres antyturecki uzależnia od decyzji sejmu, który rozpatrzy stosunek papieża do Polski, oraz od zmiany stanowiska Rzymu w kwestii warmińskiej. Papież pozostał jednak nieugięty. Mimo formalnej apelacji królewskiej z dnia 10 lipca, w której Kazimierz podkreślał swoje prawa patrona i protektora biskupstwa warmińskiego, Innocenty VIII, 3 września raz jeszcze potwierdził legalność wyboru Łukasza Watzenrode. Kazimierzowi Jagiellończykowi nie udało się tym jednym razem przeprowadzić swojej woli. Fryderyk nie został osadzony w Warmii, ale Watzenrode także nie był uznawany przez Kazimierza. Sytuacja zmieniła się dopiero za panowania Jana Olbrachta. W liście wysłanym do Łukasza Watzenrode zaledwie osiem dni po śmierci ojca tytułuje go nie tylko biskupem, lecz także przyjacielem najmilszym. Także Fryderyk nie rościł sobie później pretensji do diecezji warmińskiej.

Uwidocznił się tu bardzo wyraźnie fakt, że konflikt o obsadę biskupstwa warmińskiego miał szersze powiązania z polityką ogólnoeuropejską. Łączył się z koncepcjami papieskimi wspólnej walki Europy chrześcijańskiej z Turcją. Nieustępliwość papieża i upór Kazimierza doprowadziły do otwartego konfliktu. Tym samym kongres antyturecki, który rozpoczął się w Rzymie 25 kwietnia 1490 roku odbył się bez udziału posłów Polskich. Zorganizowanie krucjaty przeciwko Turkom nie miało w takich okolicznościach szans na powodzenie. Kazimierz Jagiellończyka stracił zaufanie do papieża, dwa główne filary krucjaty Jagiellonowie i Habsburgowie były skonfliktowane w sprawie schedy po Macieju Korwinie, a papież swoją niezręczną polityką zraził do siebie wszystkie liczące się dwory. Kongres, który nie był traktowany przez żadnego chyba z władców poważnie mógł przynieść im jednak pewne korzyści.

Własne cele dynastyczne miał też realizować Kazimierz. Na okoliczność kongresu powstała słynna mowa Kallimacha, w której domagał się od papieża nagrody dla wiernej sobie dynastii jagiellońskiej. Nagrodą tą miał być kapelusz kardynalski dla Fryderyka. Jednak za życia Kazimierza i Innocentego zamiaru tego nie udało się zrealizować. Kazimierz Jagiellończyka zmarł 7 czerwca 1492 roku. Papież Innocenty VIII odszedł półtora miesiąca później, 25 lipca. Kardynałowie wybrali nowego papieża 11 sierpnia. Został nim Hiszpan, Rodrigo Borgia, który przyjął imię Aleksander VI. Kardynał Borgia już wcześniej przejawiał życzliwość wobec Jagiellonów. Popierał między innymi Brandysa i jego starania o Warmię dla Fryderyka.

Na tronie polskim zasiadł brat elekta krakowskiego, Jan Olbracht, który bardzo wiele zawdzięczał Fryderykowi. Został przez niego poparty podczas elekcji w Piotrkowie. Olbracht potrzebował silnego poparcia wobec opozycji arcybiskupa gnieźnieńskiego Zbigniewa Oleśnickiego. Poparł on kandydaturę księcia mazowieckiego, Janusza. Nie odważył się jednak sam przybyć do Piotrkowa i dzięki temu elekcji mógł przewodniczyć biskup krakowski Fryderyk.

W wyniku sprawnie zorganizowanej akcji Olbracht został królem. Okazja do odwdzięczenia się Fryderykowi nadarzyła się bardzo szybko, bo już po śmierci Oleśnickiego.

Arcybiskup zmarł 2 lutego 1493 roku. Kapituła gnieźnieńska wyznaczyła dzień 23 kwietnia, czyli święto swego patrona św. Wojciecha na datę elekcji nowego arcybiskupa. Jednocześnie wysłano poselstwo do króla, aby powiadomić go o dacie wyboru. W skład poselstwa wchodzili: Jan Boryszewski, Andrzej Dąbrowski i Jan Łukowski.

Śmierć Oleśnickiego otwierała przed Fryderykiem drogę dalszego awansu. Należało się spodziewać, że bez większych trudności będzie można osadzić Fryderyka w Gnieźnie. Sprawę ułatwiało przychylne nastawienie Aleksandra VI. Aby nic nie stało na drodze wyborowi Fryderyka, musiał on przyjąć wyższe święcenia kapłańskie. Otrzymał je w Bodzętynie z rąk Pawła biskupa laodycejskiego, sufragana krakowskiego. 23 marca przyjął subdiakonat, następnego dnia diakonat, a 25 marca w poniedziałek, święto Zwiastowania Najświętszej Marii Panny prezbitera.

Takie szybkie przyjmowanie kolejnych święceń było możliwe dzięki dyspensie papieskiej. Pośpiech był potrzebny, gdyż nadchodziły wieści o postępującej chorobie Oleśnickiego, bowiem kapituła mogła wybrać tylko prezbitera. Papież wyraził swoją zgodę i Fryderyk przyjął święcenia.

Teraz formalnie nic nie stało na przeszkodzie Fryderykowi do objęcia archidiecezji. Do Gniezna udał się Jan Olbracht. Oficjalnie w celu pomodlenia się w katedrze w dzień jej patrona św. Wojciecha. Tak naprawdę chodziło jednak o dopilnowanie, aby kapituła wybrała właściwego człowieka na swojego zwierzchnika. Wskutek przybycia króla dzień elekcji przesunięto na 24 kwietnia. Tego dnia król wygłosił przemówienie na zgromadzeniu kapituły. Stwierdził, że nie widzi, kto był by "bardziej pożyteczny w tych rzeczach od najczcigodniejszego pana Fryderyka, elekta krakowskiego, najmilszego nam brata, na którego my swoją wyrażamy zgodę.

Kapituła ujęta osobistą interwencją króla wybrała jednogłośnie Fryderyka na swojego zwierzchnika. Fryderyk wyraził swoją zgodę na przyjęcie godności arcybiskupiej.

Teraz należało podjąć zabiegi o zgodę Aleksandra VI na połączenie pod jednym pastorałem obu katedr. Na usilne prośby Olbrachta i Władysława Jagiellończyka i w wyniku zręcznych zabiegów w Rzymie Piotra Wapowskiego, dziekana opatowskiego i Mikołaja Kotwicza, dziekana łowickiego, ustanowionych przez kapitułę prokuratorami ad postulandum electum papież zatwierdził Fryderyka na arcybiskupstwie i pozwolił zachować katedrę krakowską.

Bulla prekonizacyjna pochodzi z 20 września 1493 roku. Był to pierwszy przypadek połączenia tych stolic przez jedną osobę. Na dwóch pierwszych stolicach biskupich zasiadał człowiek liczący 25 lat, bez żadnych zasług, wyniesiony tylko dzięki swojemu wysokiemu urodzeniu.

Wspomniane wyżej poselstwo wysłane przez kapitułę było poprzedzone przez wysłanie od Rzymu posła Fryderyka, Michała Prażmowskiego, kanonika płockiego.

Miał on dodatkowe zadanie oprócz popierania królewicza na archikatedrę. Zadaniem tym było staranie się o tytuł kardynalski dla Fryderyka. Zabiegi te były prowadzone już znacznie wcześniej. Nie miały jednak wtedy większych szans na powodzenie. Już Innocenty VIII musiał obiecać kapelusz kardynalski

Jagiellończykowi. Świadczy o tym mowa ułożona przez Kallimacha z okazji kongresu w 1490 roku.

Jednak za życia Innocentego i Kazimierza nie udało się tego zrealizować. Główną chyba przyczyną tego był Zbigniew Oleśnicki. To arcybiskup gnieźnieński był pierwszym dostojnikiem w państwie. Następne miejsce po nim zajmował arcybiskup lwowski, później dopiero biskup stołecznego Krakowa. Taki był ustalony porządek. Obdarzenie kogoś godnością kardynalską burzyło w sposób jawny całą hierarchię. Pół wieku wcześniej można było obserwować konflikt jaki z tego powodu powstał między biskupem krakowskim, kardynałem Zbigniewem Oleśnickim i arcybiskupem gnieźnieńskim Władysławem Oporowskim. Kardynałowi przysługiwało, bowiem prawo zasiadania nie tylko przed innymi biskupami i arcybiskupami, ale także przed prymasami i patriarchami.

Dopiero po śmierci arcybiskupa Oleśnickiego i powierzeniu Gniezna Fryderykowi nie było przeciwwskazań do przyznania mu tytułu kardynalskiego. Przypuszcza się, że Oleśnicki mógł prowadzić w Rzymie akcje dyplomatyczne mające na celu udaremnienie nadania kapelusza Fryderykowi. Pozycja jego i tak była zagrożona z racji królewskiego pochodzenia podległego mu biskupa. Obdarzenie go kapeluszem kardynalskim niewątpliwie odsunęło by Oleśnickiego na dalsze miejsce w radzie. Już od wejścia Fryderyka jako biskupa krakowskiego do rady królewskiej Oleśnicki usunął się z niej w sposób bardzo wyraźny. Obaj dostojnicy kościelni starali się nie występować razem, aby żaden z nich nie musiał ustąpić pierwszeństwa drugiemu. Jednak na wszystkich dokumentach wystawionych podczas sejmu sierpniowego 1489 roku i na posiedzeniu rady królewskiej w 1490 roku Oleśnicki występował przed Fryderykiem. Formalnie, więc arcybiskup zajmował pierwsze miejsce po królu, de facto jednak to królewicz biskup krakowski z racji swojego urodzenia miał pierwsze miejsce w radzie. Upragniony kapelusz kardynalski został przyznany Fryderykowi przez papieża Aleksandra VI 20 września 1493 roku. Był on kreowany podczas drugiej promocji kardynalskiej przeprowadzonej przez Aleksandra VI. Oprócz Fryderyka papież kreował tego dnia jeszcze jedenastu kardynałów. Trzy dni później papież przydzielił nowo kreowanym kościoły, z których tytułu posiadania byli kardynałami.

Fryderyk Jagiellończyk otrzymał tytuł kościoła św. Łucji na siedmiu słońcach (stolicach). W starszej literaturze istniało przekonanie, że pierwotnie Fryderyk otrzymał kościół św. Sergiusza i Baccha (s. Sergii et Bacchi).

Pierwszy taką informację podał katalog biskupów krakowskich znajdujemy tam wzmiankę, że: Per Alexandrum vero papam VI eodem XX mensis septembris, promoventibus germanis eius serenissimis Wladislao Hungarie et Bohemie rege ac Joanne Alberto Polonie rege, Rome pronunctiatus est cardinalis tituli SS Sergii et Bachi; postea titulus SS. Sergii et Bachi, supplicante prefato Friderico, commutatus est in alium titulum, hunc videlicet: Fridericus presbiter cardinalis S. Luciae in Septemsoliis.

Pierwszy tytuł królewiczowi się nie podobał gdyż nawiązywać do hulaszczego życia Fryderyka i na prośbę kardynała został przez papieża zmieniony na tytuł św. Łucji. Nie może to być jednak prawdą gdyż bulla prekonizacyjna przekazana Michałowi Prażmowskiemu 2 października 1493 roku zawiera tytulaturę "Fredericus tituli sancte Lucie in septem soliis praesbiter cardinalis".

Nie było zatem czasu na zamianę tytułu. Kościół św. Św. Sergiusza i Baccha został przydzielony 23 września Julianowi de Caesarinis, protonotariuszowi papieskiemu.

Henryk Rybus wysunął koncepcję, że możliwe, iż Innocenty VIII oprócz obietnicy kreowania Fryderyka w 1488 kreował go in petto i nadał mu tytuł Sergiusza i Baccha a następnie powiadomił o tym króla. Domysł ten poparty jest tylko faktem, że tytuł ten od roku 1486, od śmierci kardynała Gabriela Rangone nie był nadawany nikomu do 1489 roku kiedy uzyskał go Maffaeus Gerardis patriarcha wenecki. W tym czasie tytuł ten miał przysługiwać Fryderykowi. Jest to przypuszczenie zupełnie bezzasadne, gdyż w jaki sposób tytuł noszony przez Fryderyka mógł by być nadany patriarsze weneckiemu w 1489, skoro miał być zmieniony dopiero przez Aleksandra VI. Także jest nie do pomyślenia, żeby tak ważny fakt jak obdarzenie kapeluszem kardynalskim członka dynastii panującej pozostało bez żadnego śladu. Wiadomość o nadaniu tej upragnionej godności Fryderykowi dotarła do Krakowa 24 października. Królewicz przebywał wtedy w Kunowie na objeździe posiadłości biskupich. Pod datą 26 października pierwszy raz nazwany został illustrissimus princeps reverendissmusque dominus et dominus cardinalis et electus confirmatus Cracoviensis. Jednak insygnia kardynalskie przyszły z Rzymu bardzo późno. Nie wyjaśniona jest przyczyna tej zwłoki. Królewiczowi wręczono kapelusz kardynalski w Radomiu w kwietniu 1495 roku. O tym wydarzeniu zachowała się wzmianka u Minorytów Samborskich - "Item Fridericus filius Kazimiri regis quintus in episcopum Cracoviensem eligitur coronatur et ungitur 1493, postea cardinalis et insignia cardinalatus in Radom presente regina matre eius de manibus patris vicarii vitreatoris in ecclesia parochiali accepit cum multa humilitate. Et idem Fredericus primam missam in die nativitatis cantavit in castro cracoviensi, et postea factus gubernator tocius regni extitit". Zatem dopiero na wiosnę 1495 roku Fryderyk otrzymał upragniony kapelusz. Pierwszą mszę odprawił kardynał na Boże Narodzenie roku 1493. Msza była tym bardziej niezwykła gdyż papież Aleksander VI udzielił wszystkim jej uczestnikom odpustu zupełnego. W grudniu tego roku musiała odbyć się konsekracja Fryderyka. 22 tego miesiąca został pierwszy raz nazwany biskupem, a nie elektem konfirmowanym. Konsekratorem był zapewne Andrzej Róża Boryszewski, arcybiskup lwowski. Był on, bowiem najbardziej godnym dostojnikiem kościelnym w Polsce, aby tego aktu dokonać. Arcybiskupem gnieźnieńskim został 28 sierpnia 1494 roku po złożeniu hołdu św. Wojciechowi i przysięgi kapitule delegat papieski, biskup poznański Uriel Górka podczas mszy pontyfikalnej odprawianej w archikatedrze przez Jana Gosłubskiego, proboszcza metropolitarnego, włożył kardynałowi uroczyście paliusz i odczytał brewe papieskie.

Prześledziliśmy bardzo krótko drogę kariery duchownej Fryderyka Jagiellończyka. Tematem wymagającym osobnego omówienia jest kwestia czy był on godnym człowiekiem do piastowania tak wysokich i zaszczytnych funkcji. Z pewnością był postacią, która odgrywała ogromną rolę w państwach jagiellońskich i budziła u potomnych i współczesnych ogromne kontrowersje. Dzięki swojemu urodzeniu i poparciu, początkowo ojca, później braci został biskupem krakowskim, arcybiskupem gnieźnieńskim i kardynałem Świętego Kościoła Rzymskiego. Nie udało się osadzić go na katedrze w warmińskiej.

Projektowano także powierzenie Fryderykowi innych diecezji. Po śmierci Piotra z Bnina w marcu 1494 roku miał objąć katedrę kujawską. Jednak królowa matka miała stwierdzić, że dwa biskupstwa to i tak za wiele. Biskupstwo objął wtedy z nominacji Jana I Olbrachta, Krzesław z Kurozwęk, kanclerz koronny.

Możliwe, że trwały jakieś starania w Rzymie o przyznanie tej diecezji Fryderykowi, gdyż w tym czasie wysłano tam dwóch członków kapituły krakowskiej: Mikołaja Bedlewskiego i Stanisława Baruchowskiego. W 1497 roku zamyślano także o powierzeniu kardynałowi diecezji Płockiej po śmierci Piotra Chotkowskiego. Jak wiemy tego zamiaru także nie dało się zrealizować. Mimo tych niepowodzeń spowodowanych niechęcią przed aż tak jaskrawymi przykładami kumulacji beneficjów kościelnych i obawą czy Fryderyk sprostał by tylu obowiązkom, pozycja jego w hierarchii katolickiej była wyjątkowa. Wyrażało się to bardzo wyraźnie w tytulaturze Fryderyka. Jako królewiczowi przysługiwał mu tytuł illustrissimus. Do tego tytułu z racji sprawowanej godności arcybiskupiej przysługiwało mu określenie reverendissimus należy zaznaczyć, że posługiwał się tym tytułem jeszcze przed objęciem katedrygnieźnieńskiej. Jako biskupowi krakowskiemu przysługiwał mu bowiem tytuł reverendus. Tylko jeden biskup krakowski był obdarzony wcześniej tym tytułem. Był nim Zbigniew Oleśnicki, ale używał on tego tytułu dopiero po uzyskaniu kapelusza kardynalskiego.

Królewicz w wieku dwudziestu pięciu lat był arcybiskupem gnieźnieńskim i prymasem, biskupem stołecznego miasta, księciem siewierskim i łowickim, kardynałem prezbiterem Świętego Kościoła Rzymskiego, bratem królów Polski, Czech i Węgier, w którego żyłach płynęła krew Jagiellonów i Habsburgów. Był to pierwszy przypadek w historii, kiedy udało się połączyć katedrę gnieźnieńską z krakowską pod jednym pastorałem. Następny taki przypadek trafił się w 1541 roku kiedy prymasem został biskup krakowski Piotr Gamrat. Jednakże w tym przypadku zgoda papieska na kumulację tych katedr była udzielona na rok, dopiero później wielokrotnie przedłużana. Kolejny biskup krakowski wybrany przez kapitułę gnieźnieńską to kardynał Bernard Maciejowski, który musiał zrezygnować z katedry krakowskiej w 1607 roku. Następna próba połączenia obu katedr miała miejsce za panowania Stanisława Augusta Poniatwskiego, kiedy to jego brat Michał Jerzy Poniatowski po przeniesieniu do Gniezna musiał zadowolić się tylko tytułem administratora papieskiego w diecezji krakowskiej. Widzimy, zatem że pełne połączenie obu diecezji, bez żadnych zastrzeżeń miało miejsce tylko w przypadku Fryderyka Jagiellończyka. Królewicz był drugim z rzędu kardynałem, który zasiadał w Krakowie. Jagiellonowie z ogromną determinacją dążyli do wyniesienia członka swojej dynastii do godności kardynalskiej. Chodziło tu zapewne głównie o wywyższenie swojego rodu przez ozdobienie go jakże pożądanym kapeluszem kardynalskim. Sądzono także, iż członkowi kolegium kardynalskiego będzie znacznie łatwiej wywierać nacisk na papieża w kwestiach istotnych dla całej dynastii. Nie można także wykluczyć, że w dalszej perspektywie Jagiellonowie mogli zamyślać o ozdobieniu głowy Fryderyka koroną papieską.

Fryderyk Jagiellończyk dorastał do swoich obowiązków w trakcie ich sprawowania. Miał mądrych i oddanych doradców, sam zaś będąc inteligentnym i zdolnym, szybko się uczył. W czasie swoich blisko 10-letnich rządów zwołał 6 synodów diecezjalnych (wszystkie odbyły się w Gnieźnie) oraz tyle samo synodów prowincjalnych. Troszczył się o katedrę gnieźnieńską kładąc szczególny nacisk na jej konserwację. On również jako pierwszy podarował katedrze złoty kielich, co później weszło na stałe do formuły przysięgi każdego nowego arcybiskupa. Nie skąpił również talentu i sił w służbie Ojczyźnie i rodzinie Jagiellonów. Zastępował Olbrachta, gdy ten wojował, albo wyjeżdżał na dłużej. Później z wielką energią zaangażował się w elekcję kolejnego swojego brata Aleksandra, który objął tron Polski po śmierci Olbrachta. Jako najwyższy dostojnik kościelny w Polsce dbał o morale duchownych, wymagając od nich ścisłego wykonywania obowiązków. Nieposłusznych surowo karał. Czuły był zwłaszcza w kwestii zachowywania celibatu, co jemu samemu podobno za młodu nie bardzo się udawało.

Fryderyk Jagiellończyk był człowiekiem swoich czasów i hołdował duchowi epoki. Lubił huczne zabawy i mocne piwo. Nie skąpił grosza na kosztowności, które często darowywał kościołom. On również nakazał ułożenie kalendarza liturgicznego i sprawienie ksiąg liturgicznych, chcąc jeszcze bardziej uświetnić nabożeństwa, w których się lubował. Zmarł przedwcześnie, w wieku zaledwie 35 lat i został pochowany w katedrze krakowskiej, przed stopniami wielkiego ołtarza.


Żródła:

Fryderyk Jagiellończyk "w Wikipedii"


Fryderyk Jagiellończyk w "Poczet Arcybiskupów Gnieźnieńskich"


Fryderyk Jagiellończyk "Catholic hierarchy"; tłumaczenie: Bogdan Pietrzyk